Welcome

Witajcie w mojej bajce...

Liczba wyświetleń w ostatnim miesiącu

piątek, 5 kwietnia 2013

Melodia do szycia kontra poczucie obowiązku...

Styczeń przywitał mnie grypą i gorączkowymi (dosłownie i w przenośni) przygotowaniami do retrospektywnej wystawy  fotografii autorstwa mojego niedawno zmarłego ojca.


Trzeba było przygotować ulotkę-zaproszenie, a mnie natchnęło do szycia...

Postanowiłam uszyć sobie coś eleganckiego na wernisaż.  I tu rozpoczęły się wewnętrzne zmagania - poczucie obowiązku i ambicje z jednej strony, a z drugiej nieodparta namiętność do szycia, że nie wspomnę o wciąż nękającej grypie...
Ostateczny termin wernisażu, odkładany dwukrotnie "z przyczyn obiektywnych", zbliżał się nieuchronnie.  










Ja - natchniona do szycia, muzeum (organizator wystawy) zaprasza na kolejne konsultacje, ulotka-zaproszenie - w proszku, grypa nie odpuszcza...


W końcu ustaliliśmy  ostateczny  kształt wystawy oraz wygląd i treść ulotki,  projekt trafił do drukarni.












Srebrzysty golf  skojarzyłam  z azotanem srebra.


Miałam chwilę wolnego, ale grypa jeszcze się nie poddała... 



Nie zdołałam zasiąść do maszyny i w końcu ubrałam się w coś z mojej szafy. Miało być skromnie, ale elegancko.  

 W procesie tworzenia fotografii czarno-białej używano między innymi azotanu srebra, więc skojarzyło mi się to z cienkim, srebrzystym golfem , który włożyłam pod 

dopasowany, 

grafitowy,  bezrękawnik...

 Może to skojarzenie niezbyt czytelne, ale nic czarno-białego na  zimę nie miałam w tym momencie.



Wernisaż się odbył, stress minął, grypa nieco (!) odpuściła - w przeciwieństwie do mojej melodii do szycia...





W czeluściach szafy znalazłam czarny, dość gruby dżersej, zalegający tam od ubiegłego stulecia, kupiony - zdaje się - z przeznaczeniem na jakieś wdzianko dla mamusi, ale nie lubiła czerni, więc leżał i leżał...

I w końcu "stworzyłam" moją pierwszą małą czarną według wykroju z papavero.pl. Nakombinowałam się co niemiara, bo wykroje musiałam dopasować do swojej "niekonfekcyjnej" figury, a materiału miałam ledwie 1 metr... Zastanawiałam się jak też wcisnę się w obcisłą sukienkę bez zamka, bo wykrój nie przewidywał żadnego zapięcia, poza tym i tak nie dysponowałam żadnym długim zamkiem. Nabycie drogą kupna nie wchodziło w rachubę, ponieważ koniecznie chciałam stworzyć coś bez  nakładów finansowych.  Dostałam od sąsiada pół szpulki czarnych nici, bo zabrakło mi w połowie szycia. I oto mam nową sukienkę za darmo.


 Przydała się jeszcze pod koniec żałoby i chętnie noszę ją nadal, bo jest cieplutka i miła, chociaż trochę krótka. Na dłuższą nie starczyło materiału. 





ttp://modnapolka.pMoja_mala_czarnal/look/63822/title/


Jeszcze w lutym, wciąż w natchnieniu, uszyłam z różnych resztek trzy walentynkowe
serduszka. 


Jedno- największe- podarowałam mojemu Najserdeczniejszemu. 
Drugie - w kwiatuszki - trafiło do mojej przyjaciółki z dzieciństwa, która przyjechała z Kanady odwiedzić rodzinę i zawitała w moje progi.
Trzecie zostawiłam sobie - to bardzo przydatny i wygodny "szpilecznik" na przegub dłoni, zapinany na rzep...




Moja przygoda z maszyną na tym  się nie skończyła, ale o tym może w następnym poście. Tymczasem - Dobranoc Państwu...

8 komentarzy:

  1. Sukienka wyszła świetnie! Wyglądasz w niej wspaniale ( figura!),gratuluję wernisażu- bardzo interesujące zdjęcia.Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję serdecznie za uznanie. Wzajemnie pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam oglądać stare fotografie! Sukienka prosta i elegancka.Wyglądasz szykownie! (figurka super) Taki fason bardzo lubię bo można komponować go z różnego rodzaju biżuterią (uwielbiam błyskotki :D ).

    OdpowiedzUsuń
  4. Dzięki Kasiu. Ja też bardzo lubię błyskotki. Kobiety - jak sroki...

    OdpowiedzUsuń
  5. a moja maszyna stoi dziewicza, ledwie rozpakowana i ... nie potrafie do niej nitki zawlec, az wstyd! i pomyslec, ze kiedys troszke szylam... wygladasz przepieknie, masz figure modelki i talent. Ale corka takiego ojca, musi byc utalentowana. przeczytalam sobie troche w internecie o twoim tacie. Jestem pod wrazeniem, jaka barwna postac! Gratuluje takiego taty!

    OdpowiedzUsuń
  6. Ma Pani ładną figurę,na taką figurę aż miło szyć,sukienka zawsze modna,a tym bardziej czarna.Ja osobiście nie chodzę na czarno,po śmierci mamy znienawidziłam ten kolor,ale podoba mi się na innych osobach.Życze wszystkiego
    najlepszego,pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję uprzejmie, ale szycie na moją figurę sprawia mi sporo kłopotu - muszę dużo zmieniać w wykroju, by dopasować (nie potrafię jeszcze szyć na miarę).
      Ja również nie przepadam za czernią - ta sukienka powstała jeszcze w żałobie po Mamie...
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
  7. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń

Komentarze mile widziane. Dziękuję i polecam się na przyszłość.