Zamiast jesienią, zafiksowałam na
dzierganie wiosną...
Oczywiście "na oko"... Oczywiście nie spodobał mi się efekt pierwszej części. Oczywiście musiałam poprawić. Pruję, poprawiam. Znów nie podoba mi się co innego i mam lepszą koncepcję, znowu pruję... A czas pędzi nieubłaganie do przodu. Minęła Wielkanoc, a ja dalej dziergam i przerabiam. Oczko lewe, oczko prawe... Minęły urodziny Jubilata - zamiast tortu, którego nie jadam, upiekłam dla niego jabłka w sakiewkach z francuskiego ciasta - były pyszne. A pulowerek skończyłam w samą porę - jak nastały upalne dni...
Zbyszek jak widać - szczęśliwy...
(Ale widzę, że za wąsko w ramionach. I chyba jednak jeszcze raz poprawię ściągacz pod pachami)
|
Świetny pulower ;D
OdpowiedzUsuńDziękuję, Dobra Kobieto. Dość łatwy w wykonaniu.
OdpowiedzUsuńPowiem ci, że wyszło świetnie. Oczka idealnie równe. Kiedyś też robiłam na drutach, potem maszynowo, teraz tylko projektuję. Zapraszam do mnie
OdpowiedzUsuńBLOG O PROJEKTOWANIU itp... http://zapalov.blogspot.com/
Dziękuję. Dawno nie robiłam. I to było dwa razy prute i poprawiane. Jak się dobrze rozpędzę, to wychodzi mi dość równo.
UsuńJuż lecę patrzeć na Twój blog.