Welcome

Witajcie w mojej bajce...

Liczba wyświetleń w ostatnim miesiącu

środa, 17 kwietnia 2013

Wybudzenie Śpiącej Królewny...


Dawno temu, w minionym stuleciu, kiedy nie było jeszcze Internetu, komórka - to była w kuchni z półkami na przetwory, a takie słowo jak "sieciówka"  czy "secondhand"- w ogóle nie istniało (przynajmniej w Polsce), i nikt by nie pomyślał, że można kupować używaną odzież, a cóż dopiero na wagę (!)...



Ślub Małgosi
... Udałam się do nowo powstałego, pierwszego w moim mieście butiku, celem nabycia sukienki na ślub kuzynki.
   Wybrałam jedyną , możliwą do przyjęcia na moją niezbyt wybujałą postać. Była w rozmiarze M do XXL - ale miała gumkę w talii a także cienki wiązany pasek, więc na moje "S" też się nadawała, jako, że moda wówczas była wyłącznie na rzeczy luźne, obszerne,  ramiona podniesione poduszkami, długości midi...
Małgosia w moich ciuchach...
Uszyta była z miłego, czerwonego  dżerseju boucle, a z boku, przy małym dekolcie w serek, miała przypiętą kremową różę. I ta róża mnie urzekła...
 Przetańczyłam całą noc na weselu kuzynki, a moja sukienka tak się Małgosi spodobała, że wkrótce  pożyczyła ją ode mnie, kiedy miała wystąpić jako świadek na ślubie brata.
     
Takie to były czasy, że trudno było znaleźć elegancką sukienkę na szczupłą osobę w niewielkim mieście, na szycie pewnie nie było czasu, ale też problem ze zdobyciem odpowiedniego materiału. Ślub był cywilny, czasy ciężkie, więc o wielkiej gali nie mogło być mowy, taka sukienka całkiem pasowała. Pożyczyłam jej także dodatki - plecioną kopertówkę ze skóry, jedwabną apaszkę, sweterek(!) ze szlachetnej wełny...

Sukienkę miałam potem na sobie może ze trzy razy - na jakichś tańcach, na urodziny i zapewne na święta (nie było zbyt wiele okazji) - do pracy wypadało ubierać się skromniej.
 Minęły lata, moda się zmieniła, róża przepadła gdzieś bez wieści, a sukienka spoczęła na dnie lamusa, zapomniana, niczym Śpiąca Królewna...

...Nadszedł wiek XXI,  rozgadujemy się przez komórki, szalejemy po Internecie, przebieramy w ciuchach "z drugiej ręki"... Pewnego dnia trafiłam w Internecie na witrynę z wykrojami papavero.pl i dostałam natchnienia do szycia. Zbliżał się koniec długiego okresu żałoby po rodzicach, ale zdążyłam uszyć jeszcze swoją pierwszą "małą czarną"... 

   Tydzień później, zobaczyłam na papavero.pl  czerwoną sukienkę z dżerseju. Po niemal dwuipółletnim okresie żałoby, pragnęłam nareszcie żywego koloru, więc  nadal w natchnieniu, postanowiłam ją uszyć. Tylko z czego? -

Przypomniałam sobie moją "Śpiącą Królewnę". Wyciągnęłam ją z lamusa, poprułam i po pewnych akrobacjach z dostosowaniem dwóch wykrojów do moich gabarytów, uszyłam nową, czerwoną sukienkę.  http://modnapolka.pl/look/69436/title/Czerwona_sukienka
Po czym moja maszyna zastrajkowała...


Zdaje się, że niepotrzebnie wydłużyłam wykrój w talii. Dlatego zwija się, kiedy siedzę...





Sukienka ma ciekawe, asymetryczne zaszewki, biegnące skośnie od prawego ramienia, ale nie bardzo to widać w tym materiale. 




                            Noszę ją też z kremowymi  dodatkami i kardiganem zapinanym na jeden guzik...










  Chyba lepiej wygląda rozpięty...                                

Torebka też "starożytna"

Nie byłabym sobą, gdybym nie przymierzyła do tego kapelusza... 



Wizyta starszej pani...


  Tak się wygląda w ciuchach za darmo.  Kardigan odziedziczyłam po mamie, która dostała go dawno temu od mojej bratowej. Tylko dodatki są nabyte w normalnym sklepie drogą kupna...

I to by było na tyle.

Serdecznie pozdrawiam wytrwałych czytelników. Kreślę się z szacunkiem,

Lizawieta Pietrowna

19 komentarzy:

  1. bardzo ładna sukienka...
    i ma Pani niesamowitą figurę - gratuluję :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo, ale chyba nie ma czego gratulować - to w większym stopniu zasługa genów; mój udział jest niewielki - gimnastyka, trochę pływania i odpowiednie(?) odżywianie...

      Usuń
  2. Ach! Te stare, dobre czasy,,,świetnie Ci w czerwieni, zapięty kardidan będzie dobrze wyglądać jak zapniesz na guzik bardziej w talii...pozdrawiam...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję uprzejmie za miłe słowa.
      Niżej zapięty kardigan pewnie wyglądałby lepiej, ale chyba straciłby swój styl. Ma tylko jedną dziurkę i jeden guzik, nie chcę go już dziurawić... Może spróbuję rozciągnąć na mokro plisy zapięcia.

      Usuń
  3. Dziękuję bardzo, miło czytać, że komuś się podoba...

    OdpowiedzUsuń
  4. Jaką sentymentalną droge w czasie odbyła twoja Spiąca Królewna... i znów ja nosisz jak przed laty, i znów zaczhwycasz sylwetką... juz kiedys ci pisałam, że doskonale wyglądasz w kapeluszach, pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, miło słyszeć. W życiu nie usłyszałam tylu komplementów, co na tym blogu. Czuję jak mi skrzydła rosną...

      Usuń
  5. śliczny zestaw, zwłaszcza w połączeniu z kapeluszem:) serdecznie pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  6. a wiesz, jest taka sliczna piosenka:'Ballada dla spiacej krolewny", ktora spiewa Anita Lipnicka. Jakos tak mi sie przypomniala teraz, jak ulal pasuje do twojej wybudzonej krolewny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, Agnieszko. Fajne skojarzenie. Tylko jakoś płakać mi się wcale nie chce...
      Pozdrawiam

      Usuń
  7. Wygladasz jak pani prezydentowa Kwasniewska w tym kapeluszu. To znaczy bardzo elegancko:) mam nadzieje ze nie obrazisz sie za porownanie. Ja styl prezydentowej lubie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie widzę żadnego powodu do obrażania się, gdy ktoś w neutralny sposób wyraża swoją opinię. Tym bardziej, jeśli porównanie dotyczy osoby eleganckiej, może mi być tylko miło. Szczerze mówiąc, nie pamiętam pani prezydentowej w kapeluszu, ale pewnie nosiła, skoro tak piszesz...

      Kiedyś (jakieś 10, lub 15 lat temu), gdy ubrałam się bardzo elegancko na imieniny cioci i wstąpiłam po drodze do delikatesów po bombonierkę, spotkany tam czterolatek zawołał do mnie:
      - Jesteś podobna do Baby -Jagi!...
      No cóż, miałam przy sobie duży, czarny parasol, więc pokazałam mu, mówiąc rozśmieszona:
      - Widzisz, bo ja jestem Baba-Jaga, a to moja miotła....
      A mama tego malca, bardzo zmieszana, strofowała go, że nie wolno tak mówić do pani. Ale jeśli dziecko mówi prawdę?...

      Usuń
  8. Podziwiam kobiety takie, jak Ty. Pełne elegancji, a przecież bez przesady. Szyku, ale stonowanego. Po prostu sama klasa. Ehh, jaka szkoda, że takich pięknych kobiet tak niewiele widuje się na ulicach. Chyba wyszło to z mody...? Jak myślisz?

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może i wyszło z mody... Myślę, że niektóre dziewczęta za bardzo przejmują się modą, tracąc dystans do tego co proponują projektanci na wybiegach. Może nie rozumieją, że jest to z konieczności przerysowane i często podchwytują te właśnie przerysowania. A niektóre kobiety nie dbają o własny wizerunek, bo mają za dużo kłopotów na głowie - obowiązki, praca, rodzina, dom, dzieci, mąż, starzejący się rodzice, choroby, itd. A może po prostu przemieszczają się samochodami, a nie pieszo i dlatego ich nie widać... Ale muszę przyznać, że coraz częściej widuję piękne kobiety na ulicach - zwracam uwagę na każdy szczegół i dyskretnie zachwycam się, gdy widzę jakąś ciekawie ubraną osobę. Ostatnio podziwiałam bardzo młodą dziewczynę w kolejce u onkologa. Ubrana była w ziemiste brązy i czernie z takim smakiem, że ledwo powstrzymałam się, by poprosić o pozwolenie i sfotografować ją telefonem komórkowym,,,

      Usuń
  9. Świetnie wyszła Ci ta sukienka, uwielbiam dawać ubraniom drugie życie:) Wyglądasz bardzo elegancko, jestem pełna podziwu za figurę, doskonały gust i do tego jeszcze samodzielne szycie?!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Joasiu, bardzo mi miło, że wpadłaś tu do mnie, dziękuję za uznanie.. To ja jestem pełna podziwu dla Twojego rękodzieła. Jesteś prawdziwą artystką.

      Usuń
  10. a ja tak zaglądam czy nic nowego nie napisałaś, dziękujac ci jeszcze raz za serdeczna obecność od czasu do czasu u mnie:) z kolei u mnie dziś leje jak z cebra, mam nadzieję, że w Szczecinku (o ile się nie mylę, tam mieszkasz) masz trochę więcej słoneczka :) Pozdraswiam cieplutko

    OdpowiedzUsuń

Komentarze mile widziane. Dziękuję i polecam się na przyszłość.